piątek, 15 lutego 2013

Poprawność polityczna/autocenzura!

0 komentarze


  1. Nudny początek.
Wychodząc z założenia, że nic nie bierze się z próżni, choć niektórzy znajdą dowody na to, że jednak się bierze, należy w jakiś sposób ugruntować swoje rozważania. Najprostszy sposób to postawienie sobie pytania: kim jesteśmy?! My, jako społeczeństwo.

Możemy nazwać się zbiorem zindywidualizowanych osobistości, dzięki których komunikacji możemy w ogóle mówić o czymś takim jak społeczeństwo. Równie dobrze możemy powiedzieć, że jesteśmy wytworem grupy, w której się narodziliśmy, gdyż to ona nas ukierunkowuje i kształtuje nasz sposób postępowania i percepcji. Próbując połączyć te dwa stanowiska, społeczeństwo można przedstawić za pomocą pewnej metafory. Mianowice: nasze socjety jest pewnego rodzaju workiem, wypełnionym wszelkimi ideami, tworami, dorobkiem szeroko rozumianej kultury, wszelkimi deizmami, ateizmami, nacjonalizmami, kosmopolitanizmami, podziałami i połączeniami. Wszystkim tym, co na przestrzeni wieków zostało stworzone, czy powiedziane. Siedzimy, na tymże worku, samotnie albo w grupkach, mniejszych lub większych. Gromadząc się przy prześwitach, które pozwalają nam dotknąć idei z worka. Nieraz charyzmatyczny lider jakiejś grupki, choćby jednoosobowej, włoży rękę poprzez prześwit i wydrze stamtąd, często na oślep, wzniosłą idee. W czy zatem problem? Otóż prześwity ktoś, w sposób świadomy bądź nie, pokrył warstwą miodu.
  1. Nudne rozwinięcie.
Poprawność polityczna, czyli to o czym się nie mówi, bo nie wypada, zaczyna przybierać cechy autocenzury. Niektórych tematów nie opłaca się poruszać, bo są nie w nurcie, jedynie słusznym albo po prostu opłacalnym finansowo.

Abstrahując od rozważań na temat motywów ideologicznych lub ekonomicznych, stawiam pytanie: co za tym idzie? Co będzie rezultatem autocenzury? Odpowiedź jest zgoła prosta lecz to tylko powierzchowność. Autocenzura, poza wykrzywianiem rzeczywistości i pomijaniem ważnych wydarzeń lub przestawianiem ich w sposób jedynie słuszny/opłacalny, uczy nas czegoś z czym od wieków, pokolenia nas poprzedzające walczyły. Ukierunkowanego sposobu myślenia, określającego to, co mówić nam wolno, a co myśleć trzeba. Jest to rzecz gorsza niż cenzor na urzędzie, gdyż wbita w głowy działa podświadomie. Media ukierunkowane na newsy, dawno zapomniały o prawdzie, bo czymże dzisiaj jest prawda? Czy dalej jest zgodnością sądów z rzeczywistością?

A rzeczywistość? Czymże ona jest, że ma prawo legitymizować prawdę? Relatywizm wszechrzeczy pozwala nam uargumentować każdą decyzje i stanowisko, a prawdą staje się to, w co uwierzą setki tysięcy ludzi przed telewizorami. Dzięki temu jedynie słuszną/opłacalną prawdą staje się to, co dzieje się z „Mamą Madzi”, a nie to, co dzieje się na arenie gospodarki czy polityki międzynarodowej.

Zdarza się, że premier tryumfalnie przyjedzie z obrad parlamentu europejskiego, obwieszczając ileż to euro wywalczył dla nas. Media zagrzmiała w niebogłosy: Chwała jaśnie panującego!, a o tym, jak wiele nie wykorzystamy z tych funduszy przez niekompetencje władz - nie powie już nikt. Gdyż „jest dziś grzechem być eurosceptykiem”, argumenty oparte na faktach i liczbach zagłuszane są przez emocjonalne wystąpienia prezenterów i celebrytów, a fakt niepopierania jedynie słusznej partii, świadczy o zaściankowości, ciemnocie, i Bóg jeden wie o czym jeszcze.

Do czego doprowadzi autocenzura? Czym skończy się wybiórcze traktowanie prawdy? W najgorszym wypadku myślozbrodnią. Ludzie będą z litery prawa ścigani za nieszablonowe myślenie, za krytycyzm i refleksje. Czarny scenariusz dla fanów teorii spiskowych, czyż nie? Nieosiągalne wynaturzenie przyszłości? Nie dojdzie do tego, ludzie mają swoje prawa i wolności! Już doszło. Brakuje tylko usankcjonowania prawnego.
  1. Niepoprawne zakończenie!
O to jesteśmy w świecie rodem z powieści Orwella, jedna wielka „szczęśliwa” utopia. Nasączona zakazami i nakazami, wolność, jest już tylko hasłem ze sztandarów rewolucji francuskiej. To, co z niej zostało jest odbierana sukcesywnie, powolutku, delikatnie acz skutecznie.

Wszystko dookoła pokazuje mi, jakim to szczęśliwcem jestem, w jakim wspaniałym świecie żyje i w jakich cudownych czasach. Przecież to niemożliwe, rzeczywistość to nie „Matrix!”

Oczywiście, że nie. Nie prowadzimy śmiertelnego boju, o podstawową wolność z bezdusznymi maszynami, które chcą nas do cna wykorzystać i przetworzyć nasze szczątki, tak aby nic się nie zmarnowało. Jest gorzej: prowadzimy niemą wojnę o wolność myśli. Przeciwnik, główny antagonista tej walki, nie chce naszej śmierci; wręcz przeciwnie - pragnie byśmy żyli, abyśmy kupowali, konsumowali, a wszystko to - bezmyślnie.

Czym wiec jest ta myślozbrodnia? Zaczyna się delikatnie, „grzechem jest dzisiaj być eurosceptykiem” cytując Panią Richardson, idąc dalej poprzez jedynie słuszne poglądy dojdziemy do stanu w którym krytyka słów wypowiadanych przez prezentera, stanie się czymś niedopuszczalnym, a poddawanie wątpliwości kompetencji rządów będzie zdradą. Autocenzura, ludzi mediów prowadzi w prostej drodze do pewnych oczywistych połączeń myślowych, rzadko zgodnych z stanem faktycznym, które nawarstwiają się tworząc schemat wykluczający alternatywny stan rzeczy, bo przecież są to oczywistości powtarzane i wtłaczane w głowy przez autorytety. Zatem więc: Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki...

Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.

Leave a Reply

 
Mój punkt widzenia © 2011 DheTemplate.com & Main Blogger. Supported by Makeityourring Diamond Engagement Rings

You can add link or short description here