środa, 27 lutego 2013

Muzyczna środa #2/ Koniec Świata!

0 komentarze

I.                    Muzyczne uzależnienie.

Zacznę od prostego pytania: Czy muzyka może być uzależnieniem? Dlaczego jest to proste pytanie? Na swoim przykładzie, mogę z pełną premedytacją odpowiedzieć twierdząco. Tak, muzyka może być uzależnieniem. Zrozumie to każdy, kto odczuwa świerzbiący dyskomfort ciszy. Każdy, uciekający w strofy tekstów i harmonię dźwięków przez szumem samochodów. Chętnie wyrażę zdanie, iż muzyka jest jednym z najlepszych uzależnień jakie przytrafiają się człowiekowi. Naturalnie, chcę tu powiedzieć o muzyce coś niosącej. Jako, że o gustach nie wypada dyskutować, pozwolę sobie zgeneralizować. Każdy rodzaj muzyki, posiada w swym nurcie wartościowe perełki, nieraz otoczone oceanem szklanych podróbek.

II.                  Nazywam się Paweł, jestem uzależniony od muzyki.

Postawiłem sobie trudne zadanie. Chęć zaprezentowania jednej z takich, moim zdaniem, perełek. W czym tkwi trud tegoż zadania? Zgoła prosta decyzja. Wybrać z playlisty ulubiony utwór i już, gotowe. Otóż nie, w przypadku, gdy utwór nie spada na człowieka niczym grom z jasnego nieba, zawsze pozostają wątpliwości. Czy może wybrać coś lepszego? Co jeśli dwóch, lub więcej utworów nie da się porównać? Co wtedy? Postanowiłem zaufać intuicji, a w związku z tym, iż za tydzień zaprezentuje kolejną perełkę wykluczę wyrzuty sumienia. Tak więc, kryterium stały się emocje, to co dotyka bardziej mojego serca.

Koniec Świata. Niektórym w tym miejscu nasunie się na myśl 21 grudnia 2012, kiedy to miał być szumnie okrzyknięty koniec. Jednak, mowa tu o polskim zespole. Zespole obok którego trudno przejść obojętnie.  Kto zna zapewne podziela moje zdanie, ten kto nie zna – niech czuję się zobligowania do odrobienia pracy domowej. Utwór który chciałbym przedstawić pochodzi z płyty: „Kino Mockba”, nosi wdzięczny tytuł: „Jeszcze mamy rewolwery”

Jeszcze mamy, o czym krzyczeć 
Nikt nie zaszyje nam ust 
W codziennym gwarze i o wieczornej porze 
Z ust wypływa lawina słów 

Co ważne jest, co po pierwsze 
Kto partyzancki zerwał chrust 
Jak ciężko mówi się z przyłożonym 
Rewolwerem do ust 

Rozbiegł się tłum 
I zwinięto sztandary 
A cesarz i król nie zmienili ról 
Zza rogu historii słychać fanfary 
Kiedyś na pewno wrócimy tu znów 

Co warto jest, co nie warto? 
Kto kradł owoce w ogrodach? 
Ten sam mamy cel i te same mundury 
Stąpamy po tych samych schodach 

Nikt nie odważy się nas dzielić 
Na tych, co bardziej na tych, którzy mniej 
Mówca z krzyżykiem pan ze scyzorykiem 
Nie podzieli nas za grzech 

Rozbiegł się tłum 
I zwinięto sztandary 
A cesarz i król nie zmienili ról 
Zza rogu historii słychać fanfary 
Kiedyś na pewno wrócimy tu znów 

Raz jeszcze o tym, co było, co będzie 
Co powstało kiedyś i trwa 
Jak młody poseł zasiadł w urzędzie 
Piastował urząd i kradł 

Jak ludzie wybiegli do okien 
Jak pootwierały się drzwi 
A my z transparentem staliśmy za zakrętem 
Gdzie pierwsza ulica przecina drugą na krzyż 

Rozbiegł się tłum 
I zwinięto sztandary 
A cesarz i król nie zmienili ról 
Zza rogu historii słychać fanfary 
Kiedyś na pewno wrócimy tu znów 

Jeszcze mamy rewolwery 
Przedłużmy więc noc jak się da 
Sumienia niegrzeczne łopoczą na wietrze 
Każdy wie to, co wiedzieć ma 

Jutro miasto zakwitnie, jak co dzień 
Ciemną i jasną stroną pnie się wzwyż 
A my spotkamy się znów przy urzędzie 
Gdzie pierwsza ulica przecina drugą na krzyż 

Rozbiegł się tłum 
I zwinięto sztandary 
A cesarz i król nie zmienili ról 
Zza rogu historii słychać fanfary 
Kiedyś na pewno wrócimy tu znów

III.                Trudna sprawa.

Jak już nadmieniłem decyzja była ciężka. W dyskografii, zespół ten posiada naprawdę ogromną liczbę utworów które, moim zdaniem, są naprawdę wartościowe. Tym co zachwyca mnie najbardziej słuchając ich muzyki, jest fakt, iż w toku codziennych obowiązków, słysząc tekst ich utworu zatrzymuję się. W sposób bezpardonowy jestem zmuszany do refleksji. Nie uważam abym miał kompetencje bawić się w krytyka muzycznego. Zostawię zatem ocenę każdemu indywidualnie. Pragnę jednak zachęci do zapoznania się z twórczością tegoż zespołu.  


Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.



Read more...
niedziela, 24 lutego 2013

Co w e-trwie piszczy: Niedzielny przegląd e-prasy #2

1 komentarze

I.        Niespodziewana Niedziela.

Nagle, ni stąd ni z owąd, kalendarz wskazał mi niedzielne popołudnie. Zupełnie zaskoczony poderwałem powieki. Głęboki haust powietrza, z ogromna dozą aromatu kawy, subtelnie orzeźwił umysł. Jednak tylko na chwile. Nowa świecka tradycja, jaką postanowiłem uskuteczniać, wymagała ode mnie dyscypliny. Niedziela – trzeba znów przebrnąć przez ocean pokracznych myślokształtów  zrodzonych w obcych głowach i przelanych w e-słowa, nieraz po to tylko by zapchać czołówkę. Rozkoszując się wspomnieniem poranka, odwlekam maksymalnie tą chwile. Jednak czas wypala na tarczy zegara nieustępliwe stygmaty. Najdłuższa ze wskazówek, skowyczę wściekle pożerając kolejną sekundę. Czas – bezwzględny twór naszej percepcji, co do którego istnienia wciąż nie ma zgody. Uśmiecham się lekko, wspominam słodycz minionych godzin.

Popijając gorący, czarny napar, rozpalam swoją ciekawość. Cóż tam panie w polityce? Chińczycy trzymają się mocno?  Zapinam mocno pas zdrowego rozsądku i wyruszam w podróż na drugo koniec e-świata -  e-myśli.

II.                  Kolej transportalowa.

Pierwszą stacją naszej szaleńczej wyprawy, zgodnie z nową świecką tradycją, jest portal Interia. Może to przypadek, jednak główne miejsce zajmuje artykuł o wewnętrznej przepychance w rządzącej partii. Tusk vs. Gowin – dziel i rządź. Ciekawy artykuł, pokazujący nam jak to w jedynej słusznej partii przeprowadza się proces wdrażania jedynej słusznej ideologii. Poza tym, słów kilka o poronionej reformie egzaminów na prawo jazdy, oraz porównanie pontyfikatów Karola Wojtyły i Josepha Ratzingera – moim zdaniem niesłuszne i niepotrzebne.

Onet mnie nie zawiódł. Główny artykuł dotyczy czeskiego wspinacza który zaskoczył wszystkich. Ja również poczułem się zaskoczony wyborem tegoż artykułu na „czołówkę”. Zmierzch otrzymał złote maliny – cóż, to zawsze jakiś sukces. Nagroda to nagroda, kto by się zastanawiał czy to dla najlepszych czy dla najgorszych. Jedyny wartościowy artykuł jaki wypatrzyły moje lekko przytemperowane oczy to wywiad z Grzegorzem Napieralskim. Jego Interpretacje pozwolę sobie zatrzymać wewnątrz pokrętnych korytarzy mojego umysłu.

           Trzecią stacja naszej podróży jest portal Gazety Wyborczej.  Trzy główne artykuły. Pierwszy: „Getto imienia ks. Longchampsa de Berera” czyli awantura o in vitro. Tekst przedstawia opinie kleru dotyczącą tegoż tematu. Łakomy kąsek dla reporterów-dorobkiewiczów. Kiedyś, z ciekawości zapoznałem się w oficjalnym stanowiskiem Kościoła Katolickiego w tej kwestii. Polecam każdemu z osobna, nie można później wyjść z podziwu, jak przedstawiają to media, a jak mówi główny zainteresowany.

               Poniżej o tym, jak to Narodowcy chcieli wtargnąć na wykład Adama Michnika. Grupa młodych, zamaskowanych chuliganów, lub jak to teraz modnie się mówi – kibiców, próbowała wedrzeć się na sale na której wykład prowadził Adam M. Wykrzykiwali skandaliczne hasła, typu: „Precz z komuną”, „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”, czy: „Wolność słowa, żądamy wolności słowa”. Na szczęście z odsieczą przybyła policja i wykład mógł być kontynuowany.

             Newsweek i Tomasz L. o tym co musi zrobić Donald T. Ciekawy artykuł, z interesującym punktem wiedzenia dotyczącym „sojuszników”, jedynie słusznie panującego premiera. Podsumowanie – jakże jednoznaczne. Zaściankowych, konserwatywnych Gowinistów Donald T. musi spacyfikować, a samemu zrobić krok w lewo. Takie rozwiązanie wg autora może uchronić premiera przez spadkiem popularności. Na stronie główniej, widnieje także miniaturka okładki, „Polski Kościół krytykuje pedofilie”. Zdjęcie tam zamieszczone – oczywiste i jednoznaczne. Zapewne zamierzeniem autora, jest wywołanie szoku i fali sprzeciwu. Ja osobiście chciałbym tylko zadać pytanie: czy, aż tak słabo wygląda budżet tejże gazety? Jest tak źle, że muszą stosować chwyty marketingowe rodem z brukowców? Czy może aspirują do miana tego typu gazety?

                Rzeczpospolita – „Dla inż. etat w trzy miesiące”, artykuł o rosnącej sile studiów technicznych.  Krótko mówiąc, dopowiedź na pytanie czy warto iść na politechnikę. Poza tym prof. Piotr Gliński i nierówna walka z mediami. Rząd techniczny jest czymś niezwykle niebezpiecznym. Ileż zła mógłby wyrządzić gabinet który chciałby wprowadzić życie to co głosi?! Niebywałym też byłoby to że sprawujący władze, posiadali by kompetencje w zakresie swojej działalności, jest to rzecz niedopuszczalna! Na szczęście główne media wytłumaczą Polakom co mają myśleć o profesorze i jego kandydatach.

                Gazeta Polska – Smoleńsk. Niczym samotna twierdza, Gazeta Polska, raz po raz, porusza ten niewygodny temat. W czasie kiedy inne media starają się zapomnieć, wygłuszyć, wyśmiać wydarzenia które miały miejsce 10 kwietnia 2010 roku, w tym miejscu pokazywane są nowe dowody, opinie specjalistów, etc. Smutną, obiegową lecz zdaje się prawdziwą opinią, jest to że nigdy nie poznamy prawdy. W tym wypadku nigdy nie będzie jednej prawdy, zawsze będzie prawda jednych i prawda drugich. Jeśli był to zamach – ci którzy są za niego odpowiedzialni nie poniosą konsekwencji. Jeśli to byłą zwyczajna katastrofa lotnicza, rodziny ofiar zostały potraktowane tak, iż nigdy w to nie uwierzą. Gdzie dwóch polaków tam trzy zdania. Smutnym jest fakt że tragedia, śmierć ludzi stała się obiektem żartów i kpin.

                Ostatnia stacja –  Pudelek. Anna Sz. kochanka byłego prezesa Giełdy Papierów Wartościowych kopiuje Kożuchowską?! Cóż za kraj, ciągle ktoś kogoś kopiuje?! Ciekawym jest aspekt, jakoby to jej partner, nim stracił prace, wpływał na firmy aby inwestowały pieniądze w filmy w których miała występować jego ukochana. Mecenat godny pożałowania.

III.                Stacja Home.

Trochę lepiej. Tak można by opisać sytuacje w wybranych przeze mnie portalach. Oczywiście, nie wszędzie. Niektóre portale przełożyły nad ideą przekazywania treści wydarzeń, chęć kreowania opinii. Propagandowa maszynka działa. Niektórzy odbiorą to z uśmiechem na ustach, kręcąc głową niedowierzając w to co ukazało się ich oczom. Gorzej  jest, gdy inni uwierzą i uznają te zdanie za swoje. Nic nie zwalnia nas z krytycznego myślenia. Nie pozwólmy by media wyznawały idee: Czytelniku my wiemy lepiej…


Pozdrawiam!
      Paweł Piotr Pisarczyk.

Read more...
piątek, 22 lutego 2013

Opinia publiczna/Publiczne kłamstwo

0 komentarze

I.                    Skąd te bzdury?

Przedstawiona przeze mnie mroczna wizja Orwellowskiej myślozbrodni, domaga się podjęcia kolejnych, składowych zagadnień. Pierwszym jest tytułowa opinia publiczna, dlaczego zatem: publiczne kłamstwo? Śpieszę z wyjaśnieniami, jednak wszystko po kolei.

Nie chcąc uprawiać fenomenologi, konieczne jest z moje strony rozpatrzenie zagadnienia u postaw. Zatem, przesławna opinia publiczna, czym tak naprawdę jest? W pierwowzorze były to zdania, opinie, stanowiska i nieraz zwykłe plotki, ludzi związanych z francuskim dworem królewskim. Monarcha, o ile miał głowę na karku, bacznie przysłuchiwał się tym szeptom, aby wiedzieć co dzieje się dookoła i móc odpowiednio reagować. Stało się jednak coś okropnego i ową opinią publiczną zaraziły się masy.

Jako iż, niczym chorobą, opinią publiczną zostali dotknięci zwykli obywatele, podjęto szereg badań próbujących usystematyzować dane zagadnienie. W nurcie rozmyślań, najgłośniejszy zdaje się głos, iż opinia publiczna to suma wszystkich indywidualnych opinii danej zbiorowości. Optymistyczne założenie, w którym każdy członek tejże zbiorowości poświęca czas na śledzenie i krytyczną analizę wydarzeń społeczno, polityczno, gospodarczych. Ciekawszy wydaje się osąd iż opinia publiczna to nic innego jak jednostkowy głos liderów opinii, osób posiadających autorytet na tyle duży, że ich zdanie staje się zdaniem grupy otaczającej tenże autorytet. Co za tym idzie?  Uszablonowienie zdania tysięcy.

II.                  Grzmiące autorytety.

Wyobraźmy sobie sytuacje idealną dla elit rządzących. Sytuacje w której obywatele, niezłomnie wierzą w każde słowo przywódcy. Bezkrytycznie przyjmują każdy argument, a decyzje, mimo, że nie zrozumiałe, określają mianem słusznych. Kluczową role odgrywa tu autorytet polityka. Wystarczy nadmuchać balonik, aby wydawał się on duży, będąc przy tym zupełnie pusty w środku. Niestety, za wielką władza nie idą wielkie kompetencje – do jej sprawowania. Tak więc, zdanie polityka, (które w założeniu ma na celu mieć przede wszystkim dobro państwa – bo przecież wykluczamy możliwość jakoby to, którykolwiek polityk, na jakimkolwiek stanowisku dbał w pierwszym rzędzie o swoje dobro) staje się automatycznie i bezkrytycznie zdaniem jego wyborców. Co w tym złego? Nic, poza wyrobieniem w sympatykach danego ugrupowania opinii „obiegowych”, opartych na emocjach, służących celom politycznym, czasem niezgodnych z rzeczywistością.

Zostawmy politykę, każdy przecież wie, że prawdziwy polak nie zna się na niczym tak dobrze jak na piłce nożnej i polityce. Grzmiące autorytety z kolorowego pudełka, śliskiego papieru toaletowego czy z zabijacza ciszy w samochodzie, starają się wpłynąć na każdą dziedzinę życia. Co jeść, pić, kupować, jak się ubierać, jak czesać, w którą stronę szczotkować zęby, etc. Przy tym, delikatnie traktują nas jak głupców. Mają racje. Tak właśnie się zachowujemy. Zawierzamy reklamie mówiącej że dana pasta jest dla nas najlepsza, zamiast zapytać stomatologa. Chwyty marketingowe działają wyśmienicie, kodując się w naszych umysłach. Działając poza wszelką refleksja.

Co ma z tym wszystkim wspólnego opinia publiczna? Wszystko. Jest to bowiem autorytet absolutny, wymaga wiele odwagi by sprzeciwić się panującej obiegowej opinii. Mamy tu odczynienia z tak zwanym konformizmem grupowym – zachowaniem zgodnym z wymaganiem grupy, nawet wtedy gdy jednostka ma odmienne zdanie, pogląd etc. Nie raz, krzykacze z kolorowych pudełek, omawiając jakieś wydarzenie dodają jak bardzo opinia publiczna jest z tego powodu oburzona. Zatem i ja powinienem być oburzony. Aktorzy grający w reklamach mówią nam że produkt według konsumentów jest przodujący na rynku. Prezenterzy telewizyjni omawiając zagadnienie społeczne, powołują się na badania w których to Polacy wyrazili opinie iż dany polityk cieszy się największym zaufaniem. Twierdzenie legitymizowane opinia publiczna automatycznie nabiera słuszności, tak - pro publico bono.

III.                Publiczne kłamstwo.

Z tonu mojej wypowiedzi nie trudno wysnuć końcowe wnioski. Czym wiec jest opinia publiczna? Kłamstwem. Zdaniem jednostek lub grup interesu, starających się wpłynąć na społeczność. Zdaniem, które poprzez prostą perswazje zostaje nałożone na ramy społeczne. Zyskując przy tym charakter normatywny. Każdy musi się liczyć z przyjętą w danym społeczeństwie opinią.

Czy sama opinia publiczna jest zatem czymś złym? Nie, jest czymś wynaturzonym. Służącym do bezrefleksyjnego przekazywania treści. Taka jest wola plemienia. Sposób podawania nam tejże opinii, hamuje w nas potrzebę krytycznego podejścia do zagadnienia. Po co się wysilać, telewizja nie kłamie.

Przecież opinia publiczna nie dotyczy każdej strefy mojego życia! Czyżby? Spójrzmy: Głos oddany na małą partie, jest głosem straconym! – Czyż w publicznym kłamstwie nie istnieje taka świadomość? Powinienem zacząć łykać magnez! Tak, o ile jesteś studentem który wypija dziesięć kaw dziennie, niedosypia i nie dojada. Jeśli sypiasz dosyć regularnie i masz zróżnicowaną dietę, nie musisz łykać tabletek, wystarczy ograniczyć kawę – jednak nie wierz mi, zapytaj dietetyka. Markowe jest lepsze­! Naturalnie, fabryka w Chinach która produkuje dla „adidasa” niesamowicie się różni od tej która go podrabia. Logo, przecież bardziej się liczy niż jakość materiałów i staranność wykonania. Można wymienić tu nieskończoną litanie przykładów, o których nie zdajemy sobie sprawy. Patrząc poprzez całość naszego funkcjonowania w społeczeństwie można dostrzec ogrom publicznych kłamstw, starających się unormować niesione przez siebie wartości.


Co robić? Zamiast przyjmować bezkrytycznie kolejne fale publicznego kłamstwa należy, wypracować swoje własne stanowisko. Każdy autorytet  podważyć. Każdy fakt sprawdzić.  Nie ufaj mi, sprawdź pokrycie moich słów z rzeczywistością.



Pozdrawiam!
      Paweł Piotr Pisarczyk.
Read more...
środa, 20 lutego 2013

Muzyczna środa / Lech Makowiecki – „Patriotyzm”.

0 komentarze
I. Rozpoczęcie.

           Niczym piorun z jasnego nieba. W czasie  beznamiętnego przeczesywania ogłupiającego e-świata, moim oczom i uszom ukazał się utwór Lecha Makowieckiego – „Patriotyzm". Raz po raz, wciskając przycisk replay, nie wierzyłem swym uszom. Nie byłem w stanie nasycić się.

II.    Lech Makowiecki – „Patriotyzm”.

Pytasz mnie: „Co to jest Patriotyzm?
Na co komu potrzebna Ojczyzna?..."
Roztapiamy się w tyglu Europy,
A ja tylko o ranach i bliznach...

Dziwisz się, po co ten cały bagaż:
Hymn, sztandary, historia i wiersze...
Jak wyjaśnić to komuś, kto chętnie
Czyta tylko instrukcję playstation?...

Wiem... Nie było już dawno tu wojen...
Jest internet, McDonalds i stringi...
Mądrych ludzi obrzuca się błotem...
Na przywódców ogłasza castingi...

Rządzą chłopcy w przykrótkich spodenkach,
Chleb drożeje, tanieją igrzyska...
Rozszczekała się w mediach nagonka;
Lepkie kłamstwo wylewa się z pysków...

Złodziej dzierży dziś klucze do banku...
Błazen mieni się dumnie Stańczykiem...
„Autorytet" wystawię na sprzedaż
Swe poparcie -- za euro-srebrniki...

Mówisz mi: „To jest chyba normalne!
Cały świat przecież „jedzie po bandzie"...
Dla nas liczy się, wiesz... Tu i teraz...
Taki czas... Bawmy się w Eurolandzie!"

„Wolność mamy... Więc „róbta co chceta!"
Kto nie umie się bawić, niech spada!..."
Ja coś mówię o tańcu Chochoła,
Ty nie kumasz nic z tego, co gadam...

Masz licencjat, brak zasad i power.
(Chamski Pi-aR pozwoli wyjść z cienia) ...
Nauczyli cię prawie wszystkiego,
Odebrali zaś zdolność myślenia...
„Miałeś, chamie, złoty róg, (...)
ostał ci się ino sznur"
„A mury rosną, rosną, rosną...
Łańcuch kołysze się u nóg..."

Pytasz mnie: „Co to jest PATRIOTYZM?"...
Wielu mędrków wciąż nad tym się trudzi...
Patriotyzm na dziś -- to mieć dzieci...
I wychować je... Na dobrych ludzi...



III. Zakończenie.

        Smutna, jednak prawdziwa, analiza społeczeństwa. Słowa mówiące wszystko. Szczerze polecam. Mam nadzieje że tak jak ja, po wielokroć wysłuchacie tych, dających do myślenia, wersów.

         Na tym skończę, gdyż nie ważne co napisze, nie będzie to ani bardzie treściwe, ani bardzie dosadne niż to co oferuje nam, śmiało to można powiedzieć, artysta.




Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.
Read more...
poniedziałek, 18 lutego 2013

Ustawa 1066, czyli: Mama Madzi znowu w mediach.

0 komentarze

I.         Na początku był chaos

Przeglądając nagłówki głównych opiniotwórczych portali natrafiłem na artykuł dotyczący Mamy Madzi. Zaciekawiło mnie to ogromnie, w moim chorym umyśle zapaliła się czerwona lampka, krzycząc: Achtung! Achtung! Achtung! Zmysł teorii spiskowych kazał mi przeszukać sieć.  Trafiłem na projekt ustawy 1066: „O udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.  Antyrządowe media i ludzie wyznający jawnie swoją niechęć do jaśnie panujących, jednogłośnie okrzyknęły to kolejnym rozbiorem Polski i ustawą o bratniej pomocy. Czy jest tak źle? Zobaczmy.
         
 II.      Jak Kain zabił Abla.

Nie chcąc opierać się wyłącznie na tym co mówią prezenterzy, publicyści oraz inne autorytety, postanowiłem zadać sobie trud i zapoznać się osobiście z tymże projektem. Udałem się w ciemne rejony Internetu i z oficjalnej strony naszego sejmu pobrałem wersje elektroniczną projektu ustawy. Poczym skalałem się jej lekturą. Co z niej wynika? Wszystko po kolei.

W jakich okolicznościach bratnia pomoc może być wezwana? Aby przeprowadzić „wspólne operacje – wspólne działania prowadzone na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z udziałem zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników:
a)            w formie wspólnych patroli lub innego rodzaju wspólnych działań w celu ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego oraz zapobiegania przestępczości – prowadzone przez funkcjonariuszy lub pracowników Policji, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
b)           w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami, klęskami żywiołowymi oraz poważnymi wypadkami w celu ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego oraz zapobiegania przestępczości – prowadzone przez funkcjonariuszy lub pracowników Policji, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
c)            w ramach udzielania pomocy przez specjalną jednostkę interwencyjną, o której mowa w decyzji Rady 2008/617/WSiSW z dnia 23 czerwca 2008 r. w sprawie usprawnienia współpracy pomiędzy specjalnymi jednostkami interwencyjnymi państw członkowskich Unii Europejskiej w sytuacjach kryzysowych (Dz. Urz. UE L 210 z 06.08.2008, str. 73) – prowadzone przez funkcjonariuszy lub pracowników Policji”. Niby nic strasznego, przecież zagraniczna policja pomagała przy EURO – tylko, wtedy byli także zagraniczni kibice.

                Kto i na ile może zaprosić bratnią pomoc? „Komendant Główny Policji, Komendant Główny Straży Granicznej, Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej albo Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jeżeli przewidywany okres pobytu zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników państw członkowskich Unii Europejskiej, zwanej dalej „UE”, lub innych państw stosujących dorobek Schengen nie przekracza 90 dni od dnia wjazdu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a ich liczba nie przekracza 200 osób”. Wszystko fajnie, cywilizowany zachód przyjedzie szerzyć nam demokracje. Jednak troszkę niżej możemy zauważyć także że ugościmy: „przewidywany okres pobytu zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników z państw niebędących członkami UE lub państw niestosujących dorobku Schengen, nie przekracza 90 dni od dnia wjazdu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a ich liczba nie przekracza 20 osób”. Z Białorusi bliżej niż z UE, a tamtejsza policja wybornie radzi sobie z demonstrantami zagrażającymi bezpieczeństwu państwa.

                Co ciekawe; „Okresy, w których zagraniczni funkcjonariusze lub pracownicy przebywają na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, biorąc udział we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych, nie są uważane za okresy pobytu wpływające na zmianę miejsca zamieszkania dla celów opodatkowania podatkiem dochodowym zgodnie z prawem Rzeczypospolitej Polskiej.” Przyjadą zaprowadza porządek, dostaną zakwaterowanie, zwrot kosztów dojazdu wynagrodzenie, wszystko bez podatków – wszystko na nasz koszt.

                „Art. 8. 1. Zagraniczni funkcjonariusze biorący udział we wspólnych operacjach mają prawo do:
(…)
4)  użycia broni palnej w sposób i w trybie określonych w ustawie z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji:
a)  w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność zagranicznego funkcjonariusza lub pracownika albo innej osoby,
b) w przypadkach określonych w art. 17 ust. 1 pkt 2–9 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji i w celu przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność zagranicznego funkcjonariusza lub pracownika albo innej osoby – na rozkaz dowódcy;
(…)”. Co to oznacza? Kiedyś, gdy obywatel służb porządkowych obcego państwa używał broni na terenie innego było to jasne, a dziś?

III.                 W twoich rękach - los twój!

Lektura projektu ustawy numer 1066 zrodziła w moje głowie wiele pytań. Co jeśli funkcjonariusz bratniej pomocy przekroczy swoje uprawnienia? Użyje broni palnej bez przesłanek do tego? Zabije polskiego obywatela? Nasi rządzący nie radzą sobie z pociągnięciem do odpowiedzialności polskiej policji gdy ta przekroczy uprawnienia, co mowa zagraniczni funkcjonariusze. Co jeśli w trakcie takich działań, przypadkiem zginie dziecko? Matka nie będzie miała prawa do sprawiedliwości? Nie mówię że ustawa od początku do końca jest bezsensownym pomysłem. W przypadku faktycznych klęsk żywiołowych ułatwiłoby to współprace.

Jednak fani teorii spiskowych zobaczą ten argument jako lukrową polewę. Polewę która zasłania ustawę pozwalającą rządzącym rozprawiać się z manifestacjami rękami obcych. „Nie mogliśmy przewidzieć zachowania Papuonowogwnejczyków, jednak nie zostawimy tak tej sprawy, podejmiemy kroki dyplomatyczne, zostanie także powołana komisja śledcza, której zadaniem będzie wyjaśnienie sprawy.” Możemy to usłyszeć?! Użyłem tylko fragmentów projektu ustawy, polecam zapoznanie się z jej całością, aby mieć zupełny ogląd w tej kwestii.   

Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.

Read more...
niedziela, 17 lutego 2013

Co w e-trawie piszczy: Niedzielny przegląd e-prasy

0 komentarze

I. Wstęp.

          Chcąc być na bieżąco z wydarzeniami dzisiejszych dni, postawiłem sobie zadanie: przegląd nagłówków portali informacyjnych. Z ogromu różnych newsowych stron, wybrałem i przeanalizowałem zaledwie kilka. Jest to, kropla w informacyjnym morzu. Wybór portali jest zupełnie subiektywny. Kryterium stanowi jedynie moja ciekawość.

II. Rozwinięcie.

              Interia – wchodząc na ten portal, rzuca się w oczy napis na czerwonym tle „Zginął bo staną w obronie dziewczyny (…)”. Artykuł mówi o wydarzeniach w Łodzi, o bezsensownym i brutalnym morderstwie. Komentujący użytkownicy utwierdzają mnie w przekonaniu o coraz niższym poziomie intelektualnym społeczeństwa. Portal, poza tym artykułem, oferuje nam kilka jakże ciekawych i smakowitych kąsków. Nałęcz nie chce oddać nagrody od jaśnie panującego prezydenta. Hasselhoff – od zera do milionera, albo odwrotnie. Poza tym cyfrowe radio w Polsce. W moim odczuciu – jeden wartościowy artykuł, pośród zapychaczy i odmyślaczy.

              Onet – wspomina proces Rity Gorgonowej. Bardzo ciekawa retrospekcja wydarzeń z II RP. Jednak czy zasługuje na bycie nagłówkiem? Czy zdaniem redakcji jest to najważniejsze wydarzenie? Tak jak w poprzednim przypadku, portal nie ułatwia poszukiwania cennych artykułów omawiających bieżące wydarzenia. Gdzieś bije dzwoń, ale w którym kościele?

                 Skoro jesteśmy już przy kościele, zajrzyjmy na Wyborczą. Kto może zarabiać na raku? Artykuł porusza kwestie kosztów związanych z badaniem podatności na zachorowanie. Jak wiemy, żyjemy w czasach w których wszystko ma generować zyski. Dlaczego wiec tego typu badania miały by być darmowe? Etyka? Moralność? Zamknięte w pancernej szafie a kluczyk przykrywa wyciąg z konta bankowego. Co po za tym? Czelabińsk, konklawe. Co z polityki? Prezydent na Litwie, „Dzisiaj, gdy realizujemy odrębne narodowe cele, kierujemy się własnymi narodowymi interesami i potrzebami, idziemy równolegle w tym samym kierunku, jesteśmy razem w ramach świata demokratycznego, razem w NATO i razem w Unii Europejskiej „ Piękna wizja, szczerze jestem wzruszony. Pokłon rządzącemu ugrupowaniu za realizacje celi narodowych. Ukłonie się, o ile jakieś zostaną kiedyś zrealizowane.

               Newsweek – Palikot, zatrważająca jest postać tegoż polityka. Raz kochany, raz nienawidzony. Zawsze gdy trzeba w centrum uwagi. Niusłik oferuje nam także wywiad z Jerzym Urbanem (kolejna jakże ciekawa postać, o której przeszłości wszyscy zdali się zapomnieć). Jednak centralne miejsce, głównej strony portalu, zajmuje Tomasz L. z artykułem poświęconym polskiej lewicy. Piękne pochwalne słowa, łezka w oku się kręci. To nic, że spadkobiercy komunistycznych ideałów odziedziczyli, po swych protoplastach także krew ofiar systemu. Postkomuniści są rozbici, a mogliby przejąć władze.

            Rzeczpospolita –Kto nie skacze, ten prusakiem! Czyli jak kibice Lecha składają hołd powstańcom Wielkopolskim. Słów kilka o emeryturach, czarnych chmurach nad TVP, abdykacji papieża i amber gold. Trochę o polityce, trochę o ekonomi, nauce. Nie brakuje oczywiście najważniejszych wydarzeń z Polski i świata.

                   Gazeta Polska – Potężny nagłówek dotyczący Benedykta XVI. TVP zwleka z emisją filmu o Smoleńsku i upadek mitu pancernej brzony. Po mozolnym przeszukaniu strony, można znaleźć antyrządowe artykuły o kwestiach, jakoś pomijanych przez inne media.

                 Pudelek – Doda znów naśladuje Brytnej. Co począć, jeśli raz coś się sprzedało to sprzeda się raz drugi. Ciemny naród kupi.

III. Zakończenie.

                  Smutek. Tak dużo straconego czasu, tak mało ważnych informacji. Przeczesując serwisy, czasem w utrudniony sposób, możemy znaleźć ważne informacje. Jednak zwykle jest tak iż ukryte są one pod warstwą opiniotwórczej papki. Czytelniku, my wiemy że ty nie myślisz. Nie masz czasu zastanawiać się, łyknij naszą interpretacje i przyjmij jak swoją. Tak prościej. Pamiętaj, nie myśl. My zrobimy to za ciebie. Wybierzemy co najważniejsze i podamy na złotej tacy, abyś mógł udławić się głupotą nie sięgając do merytoryczności.




Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.
Read more...
piątek, 15 lutego 2013

Poprawność polityczna/autocenzura!

0 komentarze


  1. Nudny początek.
Wychodząc z założenia, że nic nie bierze się z próżni, choć niektórzy znajdą dowody na to, że jednak się bierze, należy w jakiś sposób ugruntować swoje rozważania. Najprostszy sposób to postawienie sobie pytania: kim jesteśmy?! My, jako społeczeństwo.

Możemy nazwać się zbiorem zindywidualizowanych osobistości, dzięki których komunikacji możemy w ogóle mówić o czymś takim jak społeczeństwo. Równie dobrze możemy powiedzieć, że jesteśmy wytworem grupy, w której się narodziliśmy, gdyż to ona nas ukierunkowuje i kształtuje nasz sposób postępowania i percepcji. Próbując połączyć te dwa stanowiska, społeczeństwo można przedstawić za pomocą pewnej metafory. Mianowice: nasze socjety jest pewnego rodzaju workiem, wypełnionym wszelkimi ideami, tworami, dorobkiem szeroko rozumianej kultury, wszelkimi deizmami, ateizmami, nacjonalizmami, kosmopolitanizmami, podziałami i połączeniami. Wszystkim tym, co na przestrzeni wieków zostało stworzone, czy powiedziane. Siedzimy, na tymże worku, samotnie albo w grupkach, mniejszych lub większych. Gromadząc się przy prześwitach, które pozwalają nam dotknąć idei z worka. Nieraz charyzmatyczny lider jakiejś grupki, choćby jednoosobowej, włoży rękę poprzez prześwit i wydrze stamtąd, często na oślep, wzniosłą idee. W czy zatem problem? Otóż prześwity ktoś, w sposób świadomy bądź nie, pokrył warstwą miodu.
  1. Nudne rozwinięcie.
Poprawność polityczna, czyli to o czym się nie mówi, bo nie wypada, zaczyna przybierać cechy autocenzury. Niektórych tematów nie opłaca się poruszać, bo są nie w nurcie, jedynie słusznym albo po prostu opłacalnym finansowo.

Abstrahując od rozważań na temat motywów ideologicznych lub ekonomicznych, stawiam pytanie: co za tym idzie? Co będzie rezultatem autocenzury? Odpowiedź jest zgoła prosta lecz to tylko powierzchowność. Autocenzura, poza wykrzywianiem rzeczywistości i pomijaniem ważnych wydarzeń lub przestawianiem ich w sposób jedynie słuszny/opłacalny, uczy nas czegoś z czym od wieków, pokolenia nas poprzedzające walczyły. Ukierunkowanego sposobu myślenia, określającego to, co mówić nam wolno, a co myśleć trzeba. Jest to rzecz gorsza niż cenzor na urzędzie, gdyż wbita w głowy działa podświadomie. Media ukierunkowane na newsy, dawno zapomniały o prawdzie, bo czymże dzisiaj jest prawda? Czy dalej jest zgodnością sądów z rzeczywistością?

A rzeczywistość? Czymże ona jest, że ma prawo legitymizować prawdę? Relatywizm wszechrzeczy pozwala nam uargumentować każdą decyzje i stanowisko, a prawdą staje się to, w co uwierzą setki tysięcy ludzi przed telewizorami. Dzięki temu jedynie słuszną/opłacalną prawdą staje się to, co dzieje się z „Mamą Madzi”, a nie to, co dzieje się na arenie gospodarki czy polityki międzynarodowej.

Zdarza się, że premier tryumfalnie przyjedzie z obrad parlamentu europejskiego, obwieszczając ileż to euro wywalczył dla nas. Media zagrzmiała w niebogłosy: Chwała jaśnie panującego!, a o tym, jak wiele nie wykorzystamy z tych funduszy przez niekompetencje władz - nie powie już nikt. Gdyż „jest dziś grzechem być eurosceptykiem”, argumenty oparte na faktach i liczbach zagłuszane są przez emocjonalne wystąpienia prezenterów i celebrytów, a fakt niepopierania jedynie słusznej partii, świadczy o zaściankowości, ciemnocie, i Bóg jeden wie o czym jeszcze.

Do czego doprowadzi autocenzura? Czym skończy się wybiórcze traktowanie prawdy? W najgorszym wypadku myślozbrodnią. Ludzie będą z litery prawa ścigani za nieszablonowe myślenie, za krytycyzm i refleksje. Czarny scenariusz dla fanów teorii spiskowych, czyż nie? Nieosiągalne wynaturzenie przyszłości? Nie dojdzie do tego, ludzie mają swoje prawa i wolności! Już doszło. Brakuje tylko usankcjonowania prawnego.
  1. Niepoprawne zakończenie!
O to jesteśmy w świecie rodem z powieści Orwella, jedna wielka „szczęśliwa” utopia. Nasączona zakazami i nakazami, wolność, jest już tylko hasłem ze sztandarów rewolucji francuskiej. To, co z niej zostało jest odbierana sukcesywnie, powolutku, delikatnie acz skutecznie.

Wszystko dookoła pokazuje mi, jakim to szczęśliwcem jestem, w jakim wspaniałym świecie żyje i w jakich cudownych czasach. Przecież to niemożliwe, rzeczywistość to nie „Matrix!”

Oczywiście, że nie. Nie prowadzimy śmiertelnego boju, o podstawową wolność z bezdusznymi maszynami, które chcą nas do cna wykorzystać i przetworzyć nasze szczątki, tak aby nic się nie zmarnowało. Jest gorzej: prowadzimy niemą wojnę o wolność myśli. Przeciwnik, główny antagonista tej walki, nie chce naszej śmierci; wręcz przeciwnie - pragnie byśmy żyli, abyśmy kupowali, konsumowali, a wszystko to - bezmyślnie.

Czym wiec jest ta myślozbrodnia? Zaczyna się delikatnie, „grzechem jest dzisiaj być eurosceptykiem” cytując Panią Richardson, idąc dalej poprzez jedynie słuszne poglądy dojdziemy do stanu w którym krytyka słów wypowiadanych przez prezentera, stanie się czymś niedopuszczalnym, a poddawanie wątpliwości kompetencji rządów będzie zdradą. Autocenzura, ludzi mediów prowadzi w prostej drodze do pewnych oczywistych połączeń myślowych, rzadko zgodnych z stanem faktycznym, które nawarstwiają się tworząc schemat wykluczający alternatywny stan rzeczy, bo przecież są to oczywistości powtarzane i wtłaczane w głowy przez autorytety. Zatem więc: Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki wielkim poetą był, Słowacki...

Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.
Read more...
 
Mój punkt widzenia © 2011 DheTemplate.com & Main Blogger. Supported by Makeityourring Diamond Engagement Rings

You can add link or short description here