I.
Prosto z kalki
Jak iż, mój
towarzysz broni – Ariel Gwóźdź, na wstępie powierzonej mu przeze mnie misji
przebrnięcia przez e-ocean e-wiadomości, pozwolił sobie na drobną fantazje
dotycząca mnie zamkniętego w mrocznych celach ABW, z chęcią będę kontynuował tą
wizje. Pomimo, iż nie jest to
najpiękniejsza z alternatyw przyszłości. Zatem dzisiejszy wpis możemy śmiało nazwać
grypserą z celi, przemyconą na kalce, która my dzielni partyzanci wolnomyślicielstwa, skopiujemy na
ukrywanym w piwnicznych odmętach powielaczu, a następnie rozpropagujemy wśród
ludzi skażonych reakcyjną myślą!
II.
KGB, CIA, UB, Stasi, Facebook, Alior Bank.
Dotknięty Orwellowskim
proroctwem przyszłości, wyraźnie dostrzegam znaki równości pomiędzy
wymienionymi markami. Oczywiste jest
to, że nie zdajemy sobie nawet sprawy z ogromu firm których nazwy mogłyby
znaleźć się tuż po kropce. Co takiego je
łączy? Zakładając, że wszystkim
znajome są zasady działania i cele pierwszych czterech urzędów, rozpatrzmy
kwestie Facebooka. Portal społecznościowy, z ogromną liczbą użytkowników, z
przepełnionymi serwerami które po brzegi wypełnione są danymi - o nas, użytkownikach! Zdęcia, miejsca w
których przebywaliśmy, znajomości które utrzymujemy, historia wykształcenia,
historia zatrudnienia, zainteresowania i multum wpisów prywatnych, nie raz
odzwierciedlających nasz stan emocjonalny. Zdawałoby się, że to wszystko co
umieszczamy na fejsie jest naszą
własności, jednak praw własności zrzekamy się zgodnie z regulaminem, którego
przeczytanie potwierdziliśmy a
postanowienia zaakceptowaliśmy. Jasnym
też jest fakt, że facebook, może wykorzystywać informacje o nas w celach, które
mówiąc delikatnie nie są dla nas korzystne. Czy
to nagonka na Fejsa? Oczywiście, że nie. Jest to jedynie przykład, bardzo
wyraźny, gdyż ów portal posiada ogromną rzesze użytkowników. Portale
społecznościowe są ogromnymi bazami danych, w których ciężar pozyskiwanie
informacji został sprytnie przekserowany na osoby których owe informacje
dotyczą. Osobiście nie zdziwię się, gdy
pewnego pięknego popołudnia na mojej skrzynce e-mail wyląduje wiadomość od
agencji turystycznej, w której zaproponowana zostanie mi wycieczka w
Bieszczady, tylko dlatego że agencja uzyskała informacje od portalu którego
jestem użytkownikiem iż w moim „albumie” znajduje się szereg zdjęć z
lokalizacja w Bieszczadach, a moje
miejsce stałego zamieszkania jest inne. Co będzie to oznaczało? – Marketing.
Cenna informacja, konkretna oferta i ja jako konsument który sam udzielił
szczegółowych danych dotyczących segmentacji moich potrzeb, w sposób bardzo
korzystny. Jednak to wszystko, nie jest przecież czymś złym! Lepiej dostać
jedną reklamę, która w dodatku może nas zainteresować, zamiast setki, która ni
jak nas nie obchodzi. Poza tym, sami udzielamy nie raz takich informacji,
biorąc udział w badaniach marketingowych. Jednak, Alior Bank wyszedł z bardzo
ciekawą inicjatywa. Gdyż, współpracując z portalami tego typu, mogą dostosować
ofertę do naszych potrzeb, czy stylu życia. Kiedy
zmienimy miejsce zamieszkania, od banku dostaniemy wiadomość z ofertą
kredytową, na mieszkanie, meble lub artykuły AGD. Wszystko fajnie, do
czasu. Jeżeli prowadzimy, powiedzmy ciekawe
życie prywatne, pełne nie tylko adrenaliny i w pewnym momencie postanowimy
zadbać o ubezpieczenie, bank będzie w posiadaniu danych (które sami
dostarczyliśmy) dotyczących tego że jesteśmy w grupie zwiększonego ryzyka. W
krótkiej kalkulacji oznacza to np. wyższa składkę na ubezpieczenie. Zróbmy krok
dalej, młody człowiek kończy studia, z dobrym wynikiem, z perspektywicznym
kierunkiem. Znajduje ciekawą ofertę pracy, składa CV i bum, zostaje odrzucony.
Powód? - nieregularny tryb życia, imprezowa
przeszłość, „kompromitujące zdjęcia”. Pracownik musi być wizytówka firmy,
zawsze, nie tylko w godzinach pracy. Zatem, to co robimy po, lub przed pracą nie
należy do nas, tylko do firmy w której jesteśmy zatrudnieni. Jednak, w dalszym
ciągu nie przedstawiłem niczego co byłoby faktycznie ingerencja w prywatność.
Nasze zdjęcia są przecież łatwo dostępne. Jednak, współprac korporacji z
portalami społecznościowymi pozwala na różnego rodzaju, paranoje i groteskowe
sytuacje! Co wtedy, gdy szanse naszego zatrudnienia będą zależały od tego, co
„polubiliśmy” na facebooku, do jakich grup należymy i kogo mamy w znajomych? Co
wtedy gdy, to nie nasza płynność finansowa zadecyduje o udzieleniu, bądź nie
nam kredytu przez bank, gdy głównym czynnikiem decydującym o takim fakcie
stanie się to, że kliknęliśmy lubię to przy grupie: „lubię spać do południa”?! Przecież taki człowiek jest ogromnie
niezdyscyplinowany, może łatwo stracić prace i nie będzie mógł spłacić kredytu!
Choć ciężko w
to uwierzyć i zdać sobie sprawę z powagi sytuacji, wszyscy znajdujemy się w
elektronicznym oku czuwającego nad nami wielkiego brata, lub braci. Wszystko
dookoła stara się nam ułatwić funkcjonowanie, kontrolując przy tym każdy nasz
ruch. Płatności elektroniczne, coraz łatwiejsze i coraz częstsze, nieopisanie
łatwe do wyśledzenia lub zablokowania. Jak
długo poradziłbyś/poradziłabyś sobie gdyby bank zablokował ci konto? Zapewne
tak długo jak ja! Nasze telefony, przenośne nadajniki, ciągle wysyłające
dokładne dane o naszym położeniu. Trzeba być ignorantem, aby nie zdawać sobie
sprawy z tego ze treść naszych rozmów jest kontrolowana. Choć ciągle staram się
karmić nadzieją, że są to tylko moje paranoje, coraz bardziej lękam się o
resztki wolności i prywatności które są nam po cichu odbierane.
Pozdrawiam!
Paweł Piotr Pisarczyk.
Paweł Piotr Pisarczyk.